Po tak długim czasie oczekiwania na hallowen w końcu nadeszła ta wspaniała noc. Do wianka przyczepiłam dwa drewniane kolce które przedtem z całej siły ocierałam o róże aby te nabrały czerwonego koloru. Miały one imitować rogi i nawet się w tym sprawowały. Potem wyszlifowałam moje kiełki i jeszcze nałożyłam na siebie czerwony kawałek materiału. Jak łatwo się domyślić byłam diabłem.Wzięłam podkradzioną z miasta przedtem przez Exana dla mnie plastikową dynię i czekałam na Dragona. Powinien pojawić się już u mnie jakieś dziesięć minut temu więc nie chcąc dalej czekaj w miejscu postanowiłam pójść do niego. Może przy odrobienie szczęścia uda mi się go przestraszyć? Jego jaskinia mieściła się dosyć daleko od mojej więc wtopiłam się w tło i zaczęłam podążać w stronę jego domu.
 Jak byłam już pod jego jaskinią zobaczyłam go wciąż zbierającego się. Nie wiem w co się chciał przebrać ale miałam ochotę się z niego śmiać. Jak jego przebranie to miał być smok to ja po prostu nie wieżę w jego umiejętności plastyczne. Mniejsza z tym. Po cichu weszłam do jego jaskini skradając się za niego. Nie ujawniając się szepnęłam
-Hej...
Przerażony Dragon szybko się odwrócił lecz ja od razu bez dotykania go przeskoczyłam za niego. Pojawiłam się po czym wskoczyłam mu na plecy. Zasyczał zrzucając mnie z siebie a ja lekko się z tego zaśmiałam.
-Kaja, wystraszyłaś mnie! -Krzyknął na mnie a ja wstałam na łapy.
-Chciałam bardziej wczuć się w klimaty hallowen -Uśmiechnęłam się- I przy okazji sprawdzić twą czujność na duuuchy....
-Duuuchy? Raczej wątpię aby owakie istniały.
-Co takiego?! -Oburzyłam się- One istnieją od wieków! Mam nadzieję że jak będę bardzo mocno tego pragnęła to spotkam dzisiaj moją mamę w tą noc. Potwornie chciałabym ją jeszcze raz spotkać. -Mówiąc to podeszłam do wyjścia i spojrzałam na jaskinię mego ojca. Stał w wyjściu i patrzył się w księżyc.- Podobnie jak i mój tata który kochał ją nad życie.
Dragon podszedł do mnie.
-Jeżeli w nie wierzysz to kibicuję Ci jak i twemu ojcu że to się stanie. -Uśmiechnął się. - A teraz, pomożesz mi ze strojem?
-Jasne!
-Miał to być smok.
-Domyśliła się.
-Ale mi nie wyszedł.
-Em... To poprę. Zdejmij to.
Dragon zaczął zdejmować swój nieudany i obcisły strój którego opisu wam oszczędzę. Wzięłam kawałek liany zwisającej z ściany i kości ofiar kocura. Przywiązałam do tego najpierw pięć, zwykłych małych kości po czym czaszkę i następnie znowu pięć kości. Dałam mu to i kazałam założyć a ten to posłusznie zrobił. Potem wzięłam kawałem starej, poszarpanej i skóry. Zarzuciłam ją na Dragona i przymocowałam do naszyjnika.
-Gotowe -Oznajmiłam.
-A kim jestem? -Zapytał się kocur przyglądając się naszyjnikowi.
-Niekreślonym czymś albo jakimś potworem. -Uśmiechnęłam się.- A teraz chodźmy bo jest coraz to później!
Dragon wziął skórzaną sakiewką i wyruszyliśmy.
 Zmierzaliśmy do pierwszej jaskini z której dobiegało światło. Gdy już byliśmy przednią a ja chciałam lekko wejść do środka coś poczułam na łapie. Spadł na mnie jakiś biały cosiek którego strasznie się wystraszyłam. Sycząc oddaliłam się za Dragona. Z światła zaczęła się wyłaniać jakaś kocia postać.
-Podobają Wam się moje ozdobne duchy? -Zapytała nas się kotka w której dojrzałam Saphire.
-Tak ale wystraszyły mnie na zawał! -Wykrzyczałam patrząc na drugiego ducha po drugiej stronie wejścia.
-Cóż, podejrzewałam że ktoś tu zawita więc się przygotowałam.
-Taa... A masz może coś dla nas?
-Czy dla was coś mam... Może i mam, może i nie... Lecz czy danie wam coś będzie mi się opłacało?
-Oj no weź!
-No dobra, poczekajcie.
Sap weszła w gąb jaskini a duchy szybko się schowały od czego sierść mi się zjeżyła. Wróciła z dwoma małymi rybami które nam dała. Cóż, lepsze to niż nic. Gdy już miała wrócić skąd przyszła jeszcze na chwilę ją zatrzymałam.
-A może pójdziesz nami? Planujemy najpierw przejść resztę jaskiń a potem zagłębić się w lasu w poszukiwaniu potworów i duchów, no nie Dragon?
-Tak
<Saphira?> 
Stado Czarnego Pazura
niedziela, 13 listopada 2016
Od Ami - "Tajemnicze istoty z cienia"
Święto Halloween zbliżało się wielkimi krokami. Z tej okazji alfa 
postanowił zrobić imprezę, aby członkowie stada mogli się lepiej poznać.
 Oczywiście nie mogłam przegapić takiej okazji. Gdy tylko wstałam, 
udałam się na małe polowanko, następnie rozpoczęłam przygotowania. Gdy 
nadszedł wieczór, udałam się na miejsce imprezy. Była to jaskinia, 
ozdobiona pajęczynami, lianami, miotłami z gałęzi, świecącymi 
kamieniami. Ogólnie wszystko wyglądało bajecznie, ale i trochę 
strasznie. Byłam ciekawa, kto t zrobił. Nie słyszałam nic o żadnych 
przygotowaniach, a szkoda, bo z chęcią bym pomogła. Gdy już wszyscy się 
zebrali, rozpoczęła się impreza. Nie można tutaj mówić o jakiejś 
wielkiej balandze, skoro było tylko 9 kotów, ale dzięki temu każdy z 
każdym zamienił choć słówko i się zapoznał. Jedzenie było wspaniałe, 
muzyka także. Następnie zaczęły się pokazy magiczne, każdy członek 
musiał zaprezentować jakąś swoją moc. Na koniec zostały konkursy. W 
końcu alfa ogłosił krótką przerwę w rywalizacji. Można było coś 
przekąsić albo zatańczyć. Ja zamiast tego postanowiłam wyjść na chwilę 
na zewnątrz. Wyszłam z jaskini i spojrzałam do góry, wprost na 
rozgwieżdżone niebo. Noc była wyjątkowo jasna i nawet ciepła jak na 
środek jesieni. Nagle kątem oka zauważyłam w oddali jakiś ruch. 
Spojrzałam w tamtą stronę. Znów to zobaczyłam. Jakby cień. Niewiele 
myśląc, teleportowałam się w tamto miejsce, ale nic tam nie było. 
Rozejrzałam się dookoła i znów "coś" zauważyłam. Ten sam cień. Wbiegł 
między drzewa, jakby chciał uciec. Ruszyłam za nim biegiem. Myślałam, że
 szybko to coś dogonię, w końcu poruszam się z prędkością dźwięku, ale 
nic z tego. Spróbowałam skomunikować się z tym czymś za pomocą myśli, 
ale mi się nie udało. Upewniłam się jedynie, że faktycznie spotkałam 
jakiegoś stwora, jednak nie pozwala mi on "wniknąć" w swój umysł. 
Przyspieszyłam jeszcze bardziej, biegłam ile sił w łapach, aż nagle 
wypadłam z gęstwiny drzew na jakąś łąkę. Rozejrzałam się po niej. Na 
100% była magiczna, więc musiałam mieć się na baczności. Z ziemi 
wystawały jakieś dziwne kamienie. Podeszłam do jednego z nich. Pokryty 
był dziwnym rysami, w jego wnętrzu latało i świeciło niebieskie 
światełko. Po bokach stały dwa mniejsze głazy. Wszystkie miały ten sam, 
kształt. Wyglądały jak trójkąty z zaokrąglonymi bokami. Ledwo doszłam do
 tego wniosku, a usłyszałam dochodzące z wszystkich stron dziwne 
warczenie. Nie przypominało ono żadnego dźwięku, które wydają znane mi 
zwierzęta. Odwróciłam się i zobaczyłam, jak z cienia wychodzącą 
przedziwne istoty, szybko mnie otaczają i zaczynają się zbliżać.
 
Byłam przerażona. zaczęłam się cofać i "weszłam" w kamień, który okazał się być teleporterem. Dzięki temu mój tyłek został uratowany, bo te istoty raczej nią miały względem mnie zbyt przyjaznych zamiarów. Zostałam przeteleportowana w inne miejsce, jednak doskonale widziałam stamtąd te stwory. Zdziwione i ogłupiałe rozglądały się dokoła. Być może to one mnie tutaj sprowadziły, ale nie wyglądały na zbyt inteligentne. Z nieufnością zaczęły zbliżać się w stronę kamienia. Miałam nadzieję, że nie teleportują się gdzieś blisko mnie i nie zauważą. Wystraszona, cofnęłam się i znów zostałam przeteleportowana, ale na szczęście gdzieś jeszcze dalej od tych stworów. Od razu zrobiłam się niewidzialna i jak najszybciej wróciłam do jaskiń. Nie mogłam się tam teleportować z powodu tych silnych przeżyć sprzed chwili. Moja umiejętność teleportacji pozostawiała jeszcze wiele do życzenia. Gdy tylko wróciłam, opowiedziałam wszystkim o mojej przygodzie. Oreo postanowił wysłać tam następnego dnia kilka kotów pod moim przywództwem, aby wszystko sprawdzić. Tak też się stało. Jednak nie było żadnych śladów, nawet odcisków łap. Część członków stada uznała, że albo zmyślam, albo coś mi się przewidziało. Jednak niektórzy, w tym alfa, uwierzyli mi. Oreo stwierdził, że musimy się mieć na baczności.

Byłam przerażona. zaczęłam się cofać i "weszłam" w kamień, który okazał się być teleporterem. Dzięki temu mój tyłek został uratowany, bo te istoty raczej nią miały względem mnie zbyt przyjaznych zamiarów. Zostałam przeteleportowana w inne miejsce, jednak doskonale widziałam stamtąd te stwory. Zdziwione i ogłupiałe rozglądały się dokoła. Być może to one mnie tutaj sprowadziły, ale nie wyglądały na zbyt inteligentne. Z nieufnością zaczęły zbliżać się w stronę kamienia. Miałam nadzieję, że nie teleportują się gdzieś blisko mnie i nie zauważą. Wystraszona, cofnęłam się i znów zostałam przeteleportowana, ale na szczęście gdzieś jeszcze dalej od tych stworów. Od razu zrobiłam się niewidzialna i jak najszybciej wróciłam do jaskiń. Nie mogłam się tam teleportować z powodu tych silnych przeżyć sprzed chwili. Moja umiejętność teleportacji pozostawiała jeszcze wiele do życzenia. Gdy tylko wróciłam, opowiedziałam wszystkim o mojej przygodzie. Oreo postanowił wysłać tam następnego dnia kilka kotów pod moim przywództwem, aby wszystko sprawdzić. Tak też się stało. Jednak nie było żadnych śladów, nawet odcisków łap. Część członków stada uznała, że albo zmyślam, albo coś mi się przewidziało. Jednak niektórzy, w tym alfa, uwierzyli mi. Oreo stwierdził, że musimy się mieć na baczności.
piątek, 11 listopada 2016
Od Ami CD Iris "Noc może być zabawna, a Iris może być wredna"
Wyprostowałam się i przestałam jeżyć sierść. Nie do końca ufałam kotce, bo w końcu poznałam ją w środku nocy, w lesie i w dodatku w tak nietypowy sposób. Jednak zdawało mi się, że ją kojarzę, więc również postanowiłam się przedstawić.
- Jestem Ami. Miło mi cię poznać. Chociaż mogłoby to przebiegać w nieco inny sposób- powiedziałam, przyjaźnie się uśmiechając.
- Mam nadzieję, że się nie złościsz. To taka kara za łażenie po nocach- kotka zaśmiała się.
- Więc dlaczego nie jesteś w łóżku?- dodała po chwili Iris.
- Nie mogłam zasnąć i zdecydowałam się na krótki spacerek- powiedziałam.
- A ty czemu nie śpisz?- dodałam.
- Zazwyczaj w nocy idę na krótszy lub dłuższy spacer. Chociaż większość istot wtedy śpi, ale to nie dla mnie.
- Śpi? Przecież jesteśmy kotami! Bycie kotem=nocne spacery + spanie w dzień, czyż nie?- spytałam.
- Niby racja...ale sama wiesz, jak to jest naprawdę. Różnie bywa- powiedziała kotka. Zapadła chwila ciszy, w czasie której usilnie próbowałam znaleźć jakiś temat do rozmowy. No ale o czym można rozmawiać z kimś, kogo prawie się nie zna, a poznało się go w dość nietypowych warunkach.
- W takim razie może przejdziemy się gdzieś razem? Przynajmniej dotrzymamy sobie towarzystwa i być może lepiej się poznamy, co?- zapytałam kotkę. Widziałam, iż się zastanawia.
<Iris?>
środa, 9 listopada 2016
Upomnienia za miesiąc październik
Za miesiąc październik upomnienie dostaje
*Moses
Nie napisanie żadnego opowiadania w ciągu całego miesiąca
*Moses
Nie napisanie żadnego opowiadania w ciągu całego miesiąca
Przedłużenie konkursu
Jako iż tylko jedna osoba jak na razie wzięła udział w konkursie postanawiam go przedłużyć do 16.11.16r. 
Od Iris do Ami ,,Noc może być zabawna, a Iris umie być wredna''
Noc - Wszędzie ciemno, świat spowija mrok, niektórzy boją się wyjść ze 
swojej jamy i popatrzeć na rozgwieżdzone niebo, ale ja do takich nie 
należe. Zawsze w noc wychodze na mały spacer i przez to czasem budzę 
podejżenia wśród członków stada. Miałam w planach udać się na spacer 
moją ulubioną ścieżką prowadzącej do lasu. Ledwie wyszłam z jaskini i 
już coś, a raczej ktoś przykuł moją uwagę. Wydawało się, że to jakaś 
kotka ze stada. Zapoznać się z nią czy nie? Zaskoczyć ją czy nie? W 
mojej głowoe toczyły się dwie bitwy pomiędzy moimi dwoma różnymi 
naturami. Tą wredną i tą złą. Wkońcu nastąpąpił remis. Zapoznam się z 
nowo poznaną, ale ją wystrasze. Na pewno będzie to o wiele ciekawsze nić
 spacer. Zaczęłam "szpiegować" kotke, w tym celu wspiełam się na drzewo i
 skakałam z jednego na drugie, aż w końcu dotarłam za kotką w świetne 
miejsce. Na ciemną polanę w lesie. Zwilnie zeskoczyłam z drzewa nie 
robiąc przytym rzadnego hałasu. Stanęłam tuż za nieznajomą, nabrałam 
powietrza w płuca i jak najgłośniej krzyknęłam "buuuu" na co nieznajomw 
obruciła się gwałtownie i zjeżyła. A ja na widok jej miny zaczęłam 
zwijać się ze śmiechu. 
- Widzisz jestem Iris. Przepraszam, że cię wystraszyłam, ale noc potrafi być zabawna, a ja wredna.
<Ami?>
- Widzisz jestem Iris. Przepraszam, że cię wystraszyłam, ale noc potrafi być zabawna, a ja wredna.
<Ami?>
Wybaczcie mi mą nieobecność
Wybaczcie mi mą nieobecność przez tak długi czas lecz nie miałam żadnego dostępu do laptopa. Teraz już będę częściej aktywna w internecie.
~Wasza alfa Oreo
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)