Jak każda ulica była pełna ludzi, przyglądałem się każdemu, każe ich
ruchy i gesty... miny i reakcje... siedząc gdzieś na parapecie
pierwszego piętra kamienicy miałem bardzo dobry widok na miasto i tereny
jakie są tutaj. Wstałem i sprawnie i bez szwanku zeskoczyłem z parapetu
i wylądowałem delikatnie w krzakach i bez szelestu wyszedłem
rozpatrując wszystko swoim wzrokiem i znalazłem... myszkę. Szybko
rzuciłam się na małe zwierzątko, wbiłem swoje kły w małe ciało myszki,
poczułem ten żelazny smak krwi, obejrzałem się jeszcze raz, swoim
przenikliwym wzrokiem i zniknąłem za rogiem, tam wpadłem na kogoś, to
nie był pies, ani człowiek... wyczułem że, to kot. A raczej kotka
Było ciemno, ale to dla mnie nie problem z widzeniem, jestem kotem... mój wzrok jest przystosowany do ciemnych terenów
<jakaś kotka?>
Zarezerwowane dla Kai!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz