niedziela, 13 listopada 2016

Od Ami - "Tajemnicze istoty z cienia"

Święto Halloween zbliżało się wielkimi krokami. Z tej okazji alfa postanowił zrobić imprezę, aby członkowie stada mogli się lepiej poznać. Oczywiście nie mogłam przegapić takiej okazji. Gdy tylko wstałam, udałam się na małe polowanko, następnie rozpoczęłam przygotowania. Gdy nadszedł wieczór, udałam się na miejsce imprezy. Była to jaskinia, ozdobiona pajęczynami, lianami, miotłami z gałęzi, świecącymi kamieniami. Ogólnie wszystko wyglądało bajecznie, ale i trochę strasznie. Byłam ciekawa, kto t zrobił. Nie słyszałam nic o żadnych przygotowaniach, a szkoda, bo z chęcią bym pomogła. Gdy już wszyscy się zebrali, rozpoczęła się impreza. Nie można tutaj mówić o jakiejś wielkiej balandze, skoro było tylko 9 kotów, ale dzięki temu każdy z każdym zamienił choć słówko i się zapoznał. Jedzenie było wspaniałe, muzyka także. Następnie zaczęły się pokazy magiczne, każdy członek musiał zaprezentować jakąś swoją moc. Na koniec zostały konkursy. W końcu alfa ogłosił krótką przerwę w rywalizacji. Można było coś przekąsić albo zatańczyć. Ja zamiast tego postanowiłam wyjść na chwilę na zewnątrz. Wyszłam z jaskini i spojrzałam do góry, wprost na rozgwieżdżone niebo. Noc była wyjątkowo jasna i nawet ciepła jak na środek jesieni. Nagle kątem oka zauważyłam w oddali jakiś ruch. Spojrzałam w tamtą stronę. Znów to zobaczyłam. Jakby cień. Niewiele myśląc, teleportowałam się w tamto miejsce, ale nic tam nie było. Rozejrzałam się dookoła i znów "coś" zauważyłam. Ten sam cień. Wbiegł między drzewa, jakby chciał uciec. Ruszyłam za nim biegiem. Myślałam, że szybko to coś dogonię, w końcu poruszam się z prędkością dźwięku, ale nic z tego. Spróbowałam skomunikować się z tym czymś za pomocą myśli, ale mi się nie udało. Upewniłam się jedynie, że faktycznie spotkałam jakiegoś stwora, jednak nie pozwala mi on "wniknąć" w swój umysł. Przyspieszyłam jeszcze bardziej, biegłam ile sił w łapach, aż nagle wypadłam z gęstwiny drzew na jakąś łąkę. Rozejrzałam się po niej. Na 100% była magiczna, więc musiałam mieć się na baczności. Z ziemi wystawały jakieś dziwne kamienie. Podeszłam do jednego z nich. Pokryty był dziwnym rysami, w jego wnętrzu latało i świeciło niebieskie światełko. Po bokach stały dwa mniejsze głazy. Wszystkie miały ten sam, kształt. Wyglądały jak trójkąty z zaokrąglonymi bokami. Ledwo doszłam do tego wniosku, a usłyszałam dochodzące z wszystkich stron dziwne warczenie. Nie przypominało ono żadnego dźwięku, które wydają znane mi zwierzęta. Odwróciłam się i zobaczyłam, jak z cienia wychodzącą przedziwne istoty, szybko mnie otaczają i zaczynają się zbliżać.
 Znalezione obrazy dla zapytania potwór- cień
 Byłam przerażona. zaczęłam się cofać i "weszłam" w kamień, który okazał się być teleporterem. Dzięki temu mój tyłek został uratowany, bo te istoty raczej nią miały względem mnie zbyt przyjaznych zamiarów. Zostałam przeteleportowana w inne miejsce, jednak doskonale widziałam stamtąd te stwory. Zdziwione i ogłupiałe rozglądały się dokoła. Być może to one mnie tutaj sprowadziły, ale nie wyglądały na zbyt inteligentne. Z nieufnością zaczęły zbliżać się w stronę kamienia. Miałam nadzieję, że nie teleportują się gdzieś blisko mnie i nie zauważą. Wystraszona, cofnęłam się i znów zostałam przeteleportowana, ale na szczęście gdzieś jeszcze dalej od tych stworów. Od razu zrobiłam się niewidzialna i jak najszybciej wróciłam do jaskiń. Nie mogłam się tam teleportować z powodu tych silnych przeżyć sprzed chwili. Moja umiejętność teleportacji pozostawiała jeszcze wiele do życzenia. Gdy tylko wróciłam, opowiedziałam wszystkim o mojej przygodzie. Oreo postanowił wysłać tam następnego dnia kilka kotów pod moim przywództwem, aby wszystko sprawdzić. Tak też się stało. Jednak nie było żadnych śladów, nawet odcisków łap. Część członków stada uznała, że albo zmyślam, albo coś mi się przewidziało. Jednak niektórzy, w tym alfa, uwierzyli mi. Oreo stwierdził, że musimy się mieć na baczności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon wykonany przez Jill